Lovense Domi 2 to nowa wersja masażera łechtaczki, który dodatkowo obsługiwany jest przez aplikację mobilną. Może być on używany samodzielnie, a także z dodatkową pomocą drugiej osoby. Recenzja zabawki erotycznej Lovense Domi 2 dotyczy zmian, jakie zaszły między dwoma modelami, a także tego, czy warto zainwestować w tego typu produkt.
Zmiany, które zaszły w nowej generacji, są na tyle duże, że przyjemność z używania zabawki erotycznej marki Lovense wzrosła.
Porównanie Lovense Domi 1 oraz Lovense Domi 2
Zaczynając od technicznej strony obu zabawek, chciałabym omówić podstawowe różnice. Domi 1 w porównaniu do Domi 2 była lżejsza o 16,9 gram. Nie oznacza to jednak, że nowa wersja jest ciężka lub nieporęczna przez te zmiany. Długość pierwszej wersji Domi wynosiła 23,3cm, a szerokość główki 4,6cm. Lovense Domi 2 wymiary ma bardzo podobne, mimo że w nazwie może mylić użycie słowa “mini”. Jej wysokość to 23,38cm, a szerokość główki to 4,4cm. Nowa generacja zaskakuje nas zmianą bryły zabawki, dzięki czemu lepiej leży w dłoni oraz wygląda nowocześnie i elegancko.
Na korzyść nowej zabawki przemawia fakt, że jej czas użytkowania na jednym ładowaniu jest dłuższy.
Level 1 | Level 2 | Level 3 | |
Lovense Domi 1 | 130 minut | 95 minut | 75 minut |
Lovense Domi 2 | 370 minut | 290 minut | 210 minut |
Jak można zauważyć, czas działania Domi 2 jest prawie trzy razy dłuższy niż jej poprzednika! Idzie za tym również druga strona medalu — według producenta, Domi 1 ładowało się 90 minut (półtorej godziny), natomiast Lovense Domi 2 ładuje się do 160 minut, czyli teoretycznie o godzinę dłużej. Osobiście zauważyłam, że mimo zapowiedzi producenta, Lovense Domi 2 ładuje się szybciej, niż Lovense Domi 1.
Wodoodporność
Obie wersje zabawki erotycznej są wodoodporne, natomiast w drugiej wersji tego urządzenia został zastosowany nowy system szczelności. Nie zmienia to jednak faktu, że wejście ładowarki nie zostało ani przeniesione, ani dodatkowo zabezpieczone — cały czas znajduje się na dole zabawki. Oznacza to, że nie możemy go zalać czy wsadzić całą Lovense Domi 2 pod wodę.
Oświetlenie
W zmianach widocznych od razu po włączeniu urządzeń, pojawia się dopracowane oświetlenie w Lovense Domi 2. Domi 1 miało bardzo jasne światło oraz szeroką obręcz ozdobną, natomiast producenci w Domi 2 postawili na większą elegancję oraz nowoczesność. Wbudowane lampki są mniejsze i dają słabsze światło. Jest ono wystarczające do wygodnego użytkowania, ale dzięki tej zmianie nic nie rozprasza nas nawet w nocy.
Nakładki
W obu wersjach producent daje możliwość dokupienia specjalnych nakładek, które dodatkowo mają zwiększać przyjemność użytkowania Domi 1 oraz 2. Nie mogę niestety dodać nic od siebie w tym temacie, ponieważ osobiście ich nie posiadam. Warto jednak docenić możliwość idealnego dopasowania danego urządzenia do swoich potrzeb oraz preferencji. Nakładki zostały podzielone na wersję damską oraz męską, gdzie każda ma swoje przypisane zastosowanie. Więcej na temat nakładek można poczytać na stronie producenta.
Recenzja Lovense Domi 2
Wspomniana już wyżej poprawa jakości baterii sprawiła, że Domi 2 używa się o wiele przyjemniej na kamerkach niż jej poprzednią wersję. Dużym plusem jest to, że jedno ładowanie wystarcza zazwyczaj na całe wystąpienie na żywo, dzięki czemu nie trzeba wymieniać zabawki w trakcie kontaktu z oglądającymi. Pozwala ona również na zdobycie większej ilości dodatkowych tipów, ponieważ osoby oglądające mogą samodzielnie sterować zabawką na odległość poprzez aplikację. Zachęca to do dodatkowej interakcji oraz potencjalnie pozwala zwiększyć zarobki.
Przechodząc do samej aplikacji, nie zmienia się ona w zależności od posiadanej wersji Domi. I dla pierwszej, i dla drugiej generacji jest on taka sama. Możliwość sterowania obu zabawek poprzez telefon pozwala nam nie tylko na używanie jej na kamerkach, ale także w intymnych relacjach ze swoim partnerem.
Jeśli szukacie czegoś dyskretnego, czego będziecie mogli używać także w miejscach publicznych, poleciłabym wam bardziej zabawkę tego samego producenta, Lush 2. Recenzja tego produktu również znajduje się na moim blogu, dlatego zachęcam Was do jej przeczytania. Domi 1 oraz 2 to głośniejsze zabawki, które na pewno nie są dyskretne.
Stawiając na pierwszym miejscu Twoją przyjemność, a także jeśli lubisz mieć wybór, na pewno lepszą opcją będzie Domi 2. Większa częstotliwość wibracji, a także dodatkowe tryby pracy, pozwalają na idealne dostosowanie jej działania do Twoich potrzeb. Dodatkowo, mimo że jest to zabawka określana jako masażer łechtaczkowy, podczas użytkowania ogranicza nas jedynie nasza wyobraźnia. Widziałam dziewczyny, które używały go jako wibratora i również określały tę opcję jako przyjemne doznanie.
Należy jednak pamiętać, że używanie tego typu masażerów powinno być ograniczone czasowo. Osobiście nie spotkałam się z takim problemem, natomiast opinie innych dziewczyn jasno podkreślają, że zbyt długie używanie tej zabawki może prowadzić do bolesnych otarć oraz nieprzyjemnych obrzmień w okolicach intymnych.
Jak opiekować się masażerem?
Mimo że jest to recenzja Domi 2, warto zauważyć, że często użytkowniczki zabawek erotycznych zapominają o ich poprawnym myciu. Oczywistym jest, że powinno się czyścić je przed oraz po użyciu, natomiast warto zwrócić uwagę także na to, co używamy do mycia. Woda powinna być ciepła, a do niej można dodać delikatne mydło. Pielęgnacja ta pozwala nam przedłużyć żywotność masażera, a także dbać o jego powłokę. Jak wspomniałam wyżej, trzeba w przypadku tej zabawki uważać na jej koniec, ponieważ tam właśnie znajduje się wejście ładowarki, które może łatwo zostać zalane.
Jeśli chodzi o wycieranie Domi 2, warto wspomnieć o poprawie jakości materiału w tej edycji. Domi 1 powinno wycierać się jedynie ręcznikiem papierowym, natomiast Domi 2 pozwala nam na użycie nawet zwykłego ręcznika. Różnica polega na tym, że do pierwszej wersji tej zabawki, przylepiały się bardzo łatwo wszelkie zabrudzenia i materiał z ręcznika. Domi 2, dzięki nowemu, matowemu materiałowi, łatwiej utrzymuje czystość i nie zbiera dodatkowych zabrudzeń z otoczenia. Dzięki temu, w trakcie używania Domi 2, zauważyłam różnice w poziomie oczywistego brudzenia się zabawki. Domi 1 wypada bardzo słabo przy swoim nowym odpowiedniku.
Ile kosztuje Domi 2?
Na oficjalnej stronie lovense.com znajdziemy aktualnie Domi 2 za $99 na przecenie. Przyjmując aktualny kurs (w momencie powstawania recenzji, czyli 3,77zł), zabawkę możemy dostać za 373,23zł. Normalnie, bez okazji na -50%, Domi 2 kosztuje $199, czyli aż 750,23zł! Taka okazja może się długo nie powtórzyć, dlatego zachęcam was do zainteresowania się produktami lovense na ich stronie.
Między innymi na przecenie jest również zabawka Lush 2, o której pisałam już na blogu.
Nie można zapomnieć również o kosztach wysyłki. Na ten moment wynoszą one $25, czyli 94,25zł.
Korzystając z aktualnej sytuacji, gdzie kurs dolara jest niższy, warto zastanowić się nad zakupami. Gdy pisałam wam o Lush 2, kurs dolara wynosił aż 3,9, co przy większym zamówieniu potrafi zrobić różnice.
Przy aktualnej pozycji dolara oraz dodatkowych promocjach na stronie Lovense, oszczędzacie ponad 390zł na Domi 2!
Warto dodać, że bardziej opłaca się (przynajmniej na ten moment) kupować produkty na oficjalnej stronie producenta niż na aukcjach z Polski. Zaoszczędzicie na tym nawet do 50%, a wysyłka dojdzie do Was w bardzo podobnym czasie.
Jeśli zdecydujesz się na zakup Domi 2, możesz zrobić to pod tym linkiem.
Podsumowanie
Jak widać w poście, recenzja Domi 2 wypadła pozytywnie. Jest to produkt, który mogę Wam polecić, a także ja sama będę cały czas dalej go używała. Będziecie mogli nie raz zobaczyć ją między innymi na moim kamerkach. Domi 2 jest idealna nie tylko do publicznych wystąpień, ale także do do używania ze swoim partnerem lub partnerką dla urozmaicenia zbliżeń intymnych.
Jestem bardzo ciekawa, czy wy sami posiadacie już Domi 2 (lub 1), a może dopiero przymierzacie się do zakupu?
Jeśli chcecie podzielić się swoją opinią i doświadczeniem, cała sekcja komentarzy jest dla Was!
Zapraszam Was także na inne recenzje produktów od Lovense, które pojawiły się już na blogu. Znajdziecie u mnie pełną ocenę wibratora Nora, a także zabawki Lush, o której wspominałam także w tym poście.